*.*

niedziela, 24 stycznia 2016

Zimowe zabawy

Hejka :)

Są ferie albo niedługo będziecie mieli i czemu z nich nie skorzystać. Dzieciaki siedzą cały czas przed komputerami, telefonami, tabletami. Zadziwiające jak szybko technologia idzie do przodu. Zaczyna mnie to wkurzać. Owszem teraz nie ma takiej zimy jak kiedyś były. HEJ! Przecież trzeba się nacieszyć zimą! Szczerze? Trochę zazdroszczę ilości śniegu w Ameryce. Wiem, że oni mają śnieżyce i nigdzie nie mogą wychodzić i w ogóle. Dlatego zazdroszczę im TYLKO ilości śniegu. Kiedyś dzieci bawiły się na dworze ile wlezie, a teraz... Szkoda mówić. Przedstawię Was zabawy w jakie można się na dworze bawić zimą.

Wiele razy jak wracałam do domu ze szkoły uciekałam z koleżankami do klatek, bo chłopacy nas rzucali śnieżkami. Bawiło mnie to strasznie. Często rzucałam się śnieżkami, ale później problem z mokrymi rękawiczkami.






Jak chodziłam na spacer z rodzicami za każdym razem robiłam aniołki na śniegu. Nie zbyt interesowałam się tym co jest pod śniegiem, ale na szczęście nic nigdy mi się nie przytrafiło.





Lepienie bałwanów to chyba każdy zna. A czy każdy chociaż pomyślał, żeby zbudować igloo? Szczerze mówiąc nie pomyślałam o tym jak byłam dzieckiem. Pamiętam, że rok temu kuzynowie zbudowali i czasami w nim siedzieli.





Któregoś razu było tak zimno, że wylali nam wodę na boisko. Co prawda teraz to by się nie utrzymało, bo każdy dzieciak by chodziło po cienkim lodzie, a to równa się z nierówną nawierzchnią. Moi bracia mieli ekipę na osiedlu i codziennie prawie grali w hokeja, a ja za to jeździłam w kółko na łyżwach i robiłam "warkocze" albo przeszkadzałam im.





Nie daleko mnie jest wał przeciwpowodziowy. W zimę zawsze ubierałam się ciepło i szłam zjeżdżać z górki. Chyba każdy dzieciak z osiedla tam jeździł w tym jednym miejscu. Pamiętam, że moi bracia wymyślali jak zjeżdżać na sankach co było niebezpieczne.Czasami to ja byłam poszkodowana i jeździłam na "jabłuszku", ale nie było tak źle.








A co do sanek jeszcze. Bracia zabierali mnie do znajomych na dwór z sankami. Łączyliśmy kilka par sanek i siadaliśmy na nie. To było coś w stylu kuligu, ale samochód nie ciągnął nas tylko 2 osoby. Te osoby ciągnące robiły nam jakieś slalomy i nie powiem brakuje mi tego.

Przyznam się, że nawet teraz jak moi bracia są dorośli to oni kombinują z kuligiem. Wiele razy jeździłam i mi nic nie było, ale zdarzały się "małe wypadki"




Muszę wspomnieć o jednej rzeczy. A mianowicie o łyżwach. Kiedy nie było jeszcze lodowisko, to razem z przyjaciółką, jej wujkiem i jej św. pamięci dziadkiem chodziliśmy nad staw. Wiem jakie było to niebezpieczne, ale w taki sposób jej dziadek nauczył nas jeździć. On zaraził nas jazdą na łyżwach.





To wszystkie zabawy, które pamiętam. Tęsknie za takim dzieciństwem. Dzieci teraz nie wiedzą co dobre.


A jakie były Wasze zabawy w zimę? Podzielcie się nimi w komentarzach :)

Z mojej strony to wszystko, dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz